zaległości podłogowe :)
Z uwielbieniem wzdycham za każdym razem, gdy wchodzę do domu i widzę moją wymarzoną, uwielbioną drewnianą podłogę w salonie :) Zrobiona z deski litej jesionowej, grubości 20mm, szerokości 12cm, bielonej specjalnym czymś tam dwuskałdnikowym, co nazywa się wood bleach sprowadzanym z USA. Mogę powiedzieć, że taką mam ładną podłogę, amerykańtskom :) Przed bleachem (:P), a po naklejeniu dechy na wylewkę zastosowany był jakiś taki środek co to jego nazwy nie wspomnę, ale gdyby ktoś był zainteresowany to dopytam, który to otwiera pory drzewa i pozwala bleachowi wleźć głębiej w strukturę, dzięki czemu po cyklinowaniu nie będzie sytuacji, że w niektórych miejscach część bielonego drzewa się zetrze, a w innych nie. Warstwa bielenia jest znacznie głębsza niż przy tradycyjnych lakierobejcach. Dopiero po wybieleniu deska była 3-krotnie lakierowana lakierem UV, satynowym. Oto efekt:
pod światło:
a tak patrząc ze światłem:
Jest to dokładnie taki efekt jaki chciałam uzyskać. Przykro mi, ale jeszcze nie mam aktualnego zdjęcia, z zamontowanymi listwami przyściennymi. Też drewnianymi, w tym samym kolorze.
A panele u góry mają się tak:
Widok na sypialnię. Już pomalowaną, w kolorze naturalny turkus.
Panel to Classen Dąb Verden Śnieżny, AC4, 10mm. Ten wybór to wynik kompromisu pomiędzy kolorem, który miał być jak najbardziej zbliżony do drewnianych schodów (schody wyszły nieco ciemniejsze niż podłoga w salonie), a jakością paneli, które mają wytrzymać kilka lat przy obecności małych dzieci, biurkowych krzeseł i wszelkich zabawkach, typu jeździki i samochodziki :) Panel montowany był jako pływający, na całej powierzchni, bez dylatacji na progach pokoi, i - dzięki Bogu - bez listew łączących, których osobiście nie znoszę :/
Panel ma strukturę drewna i V-fugę. Z bliska:
W stosunku do drewna na schodach wygląda tak:
Próg w drzwiach, stopień na samym dole fotki i listwa pod balustradą są drewniane. Środek, jak można się domyślić, to panel. Sorry za nazdjęciowy bałagan, byłam wtedy w trakcie akrylowania balustrady :)
A balustrada po zamontowaniu i w trakcie obróbki gipsowo-akrylowej pochwytu wygląda tak:
Zostało już tylko pomalować "balustradę" na szary kolor i będzie gotowe :)
Wreszcie w domu czuję się, jakby to było miejsce w ktorym się mieszka, lub zaraz będzie mieszkać. Co raz rzadziej używam słowa "budowa". Są już podłogi - od razu zrobiło się przyjemniej i drzwi...
No właśnie! Drzwi!
DRE Vetro D kolor wiąz antracyt:
Brakuje tylko klamek, na które wciąż nie mogę się zdecydować.
A! I mamy jedne drzwi w systemie przesuwnym, do pokoju gościnnego przy salonie. Pokój jest niewielki i drzwi otwierane nieco kolidowałyby z planowanym ustawieniem mebli - biurkiem i małą sofą dla śpiących gości.
I mam wreszcie dobre, prądowe wieści. Po 9 miesiącach od złożenia wniosku o przyłącz, mamy prąd w gniazdkach! Formalności instytucjonalnej musiało stać się za dość i nie pomogły nawet próby podchodów znajomościowych. A przyłącz to nie był kosmos! Słup eneretyczny stoi 10m od granicy działki (i skrzynki), a 30m od domu. Cóż, nie wszystko idzie ładnie i gładko. Coś musimy mieć do wspominania ;) Cieszę się najbardziej z tego, że zniknęły wszechobecne kabelaszcza i przedłużacze, i że nie muszę biegać po działce sąsiadom, żeby wsadzić wtyczkę do gniazdka w skrzynce budowlanej, która akurat stoi u sąsiadów.