O drewnianej podłodze słów prawdziwych kilka...
Witam po wakacjach :D hehehe długich :D Coś nie mogłam się zebrać do pisania do fotografowania. Wróciłam do pracy i ostatnio doba zrobiła się za krótka :D Liczę na Waszą wyrozumiałość :)
Spróbuję co nie co nadrobić, zaczynając od tematu, który boli najbardziej, czyli drewnianej podłogi :(
Podłoga z deski litej (szer.12cm), jesionowej, bielonej, położona została u nas w domu wczesną wiosną, w lutym tego roku. Dom był wówczas jeszcze nie zamieszkały, oczywiście. Ogrzewanie kominkiem i podłogówką (tą pod deską) trwało od grudnia 2015. Wylewki zostały zrobione w sierpniu 2015 podczas totalnych upałów panujących na zewnątrz. Teoretycznie więc, wylewki były dobrze suche, deski na podłogę leżały przez prawie 3 miesiące przed położeniem w tym samym pomieszczeniu co obecnie są ułożone. Nie zmieniły się więc drastycznie warunki mikroklimatu. A jednak drzewo nie chciało być posłuszne ;)
We wcześniejszych wpisach chwaliłam się piękną podłogą i nadal bardzo mi się ona podoba, ale jak się nie przyglądam :P Wytrzymuje nawet upadki metalowych resorówek (dużych) ze stołu lub w wyniku rozłodowania frustracji naszego prawie-dwulatka. Nie ma dla deski litości :D Powierzchnia wciąż jest gładka, bez rys i wgnieceń.
W salonie, w którym z mebli mamy narożnik (spory i ciężki), ławę (też ciężką) i stół z 6-cioma krzesłami, przez sezon letni deski powiększyły swoją szerokość i ich krawędzie wystają nieznacznie ponad powierzchnię podłogi. Każda deska ma wyższe krawędzie. Widać to pod światło, ale nie jest to szczególnie wyczuwane pod stopą. W jednym miejscu doszło do odklejenia deski od wylewki i jej wybrzuszeniu (akurat przy połączeniu z płytkami), a przy oknach tarasowych poodklejały się krótkie listwy przyścienne, bo deski wykorzystały przestrzeń dylatacyjną :D
Uniesione deski:Listwy przy oknach: Gorzej wygląda sytuacja w pokoju obok salonu, tzw gabinecie. Jest on niemal pusty. Stoi tam tylko jedna sofka 2 osobowa. Tam, gdzie stoi - wszystko jest ok. Tam gdzie mebli nie ma podłoga zrobiła się pływająca. Niejednokrotnie słychać było trzask odrywanego od wylewki drzewa. Nasz Młody cieszył się ogromnie, że ma trampolinę. Deski uniosły się w górę na kilka centymetrów na powierzchni około 2x3m. Oderwały kompletnie listwy przyścienne. Był początek lata, wiedzieliśmy, że to jeszcze nie koniec pracy drewna, więc deska znajdująca się pod samą ścianą została ponownie przyklejona (oczywiście tak jak wcześniej, zostawiliśmy szczelinę dylatacyjną pod ścianą, której w tej chwili już nie ma :D), druga z kolei została ścięta z szerokości o około 1cm i podłogę położyliśmy spowrotem, luzem na wylewce, czekając na to co będzie działo się dalej. A dalej deski wciąż przybierały na szerokości :) Na chwilę obecną nasz gabinet wygląda tak: Pokój do ponownego ułożenia podłogi i ponownego malowania, niestety :(
Od około tygodnia zaczęliśmy palić wieczorami w kominku i uruchomiliśmy podłogówkę. Deski powinny nieco stracić na szerokości, być może znów zmieszczą się w swoje miejsca :D
Pewnie gdzieś pod koniec października przyjedzie majster, poprawi wszystko i z obawą będziemy czekać na kolejne lato. Podobno po pierwszym sezonie nie będzie już takiej tragedii, bo drzewo się "ułoży" i ograniczy swoją pracę. Mam nadzieję, że to prawda :D
A jeśli chodzi o połączenie deski bezpośrednio z płytką, zrobiliśmy to na zasadzie fugi, tzw elastycznym kitem do podłóg drewnianych. Szczelina między deską a płytką wynosiła 0,5cm. Nie podkładaliśmy żadnego korka. Po prostu uzupełniliśmy szczelinę kitem. W naszym przypadku deska łączy się z płytką krótszym brzegiem, czyli fuga jest w poprzek włókien drzewa. Na długości deska przybiera niewiele. Strach pomyśleć co by było, gdybyśmy jednak zdecydowali się położyć ją wzdłóż płytek. Podejrzewam, że przy takiej pracy drewna mieliśmyśmy popękane wszystkie płytki stykające się z deską.
Kit elastyczny to strzał w 10-tkę! Nawet w miejscach, gdzie deska się uniosła kit wciąż wypełniał szczelinę. W niektórych miejscach lekko się zapadł, przez co "fuga" zrobiła się głębsza, ale nie ma problemu, by go w tych miejscach dołożyć. Czekamy z tym, aż podłoga będzie poprawiona. Tam, gdzie drzewo ścisnęło fugę, zrobiła się nieco wypukła. Przyglądając się z bliska wygląda to nieciekawie, gdyż powierzchnia kitu przez pracę jest jakby spękana, ale proszę mi wierzyć, z normalnej perspektywy stojącej kompletnie tego nie widać. A tu nasze studio przypadków :D :
W miejscu uniesienia deski: W miejscu, gdzie deska styka się z płytką na długości (deska uniesiona i rozszerzona): W miejscu, gdzie kit nieco się zapadł: Podsumowując: uważam, że w przypadku litej deski podłogowej problemem nie jest ogrzewanie podłogowe, ponieważ raz na wiosnę mieliśmy awarię pieca i na C.O. temp. była ponad 75st - na płytkach nie można było stanąć, a na drewnie było dość gorąco :) ten stan trwał przez kilka godzin, w domu było niesamowicie gorąco, więc po wyłączeniu pieca pootwierałam wszystkie okna. Nie spowodowało to powstania szczelin między deskami, ani ich wykrzywienia czy czegokolwiek innego. Problemem jest aura pogodowa. Suche zimy i upalne wilgotne lato. Nie da się odizolować świata zewnętrznego od tego wewnątrz domu. Różnica wilgotności w pomieszczeniach: w zimie 30-35%, w lecie 56-60%. To sporo.
Mając żywy (dosłownie, hehe) przykład podłogi z drewna i przykład podłogi panelowej, stwierdzam jedno: Panel kosztuje 4-5 razy mniej niż deska i jak się go położyło tak leży. W XXI wieku dostępność wzorów i kolorów jest tak ogromna, że można znaleźć coś dla siebie odpowiedniego co do złudzenia może przypominać deskę. Stwierdzam jednak, że jest to materiał "zimny" i chodzenie po nim raniutko, gołą stopą, przy obecnej aurze pogodowej nie jest najprzyjemniejsze. Chociaż przyjemniejsze niż po płytkach. Deska? - tylko fachowcy zajmujący się podłogami na codzień zauważyli, że podłoga jest drewniana, inni pytali co to za panele :D Pierwszy sezon deski - jak dla nas tragiczny, zobaczymy co będzie dalej, ale to wkurzające, że po 6 miesiącach mieszkania w nowym domu już trzeba brać pod uwagę naprawy :(